27 września uczniowie klas czwartych naszej szkoły udali się na pielgrzymkę maturzystów diecezji toruńskiej do Częstochowy. To nasza wieloletnia tradycja, kiedy w ostatni piątek września jedziemy do klasztoru jasnogórskiego z naszymi intencjami i przedegzaminacyjnymi troskami. Każdy z nas spędza ten dzień według programu zaplanowanego przez organizatorów, ale też według własnych potrzeb.
Po przybyciu do Częstochowy udaliśmy się do kaplicy obrazu Matki Bożej, gdzie rozpoczęliśmy naszą pielgrzymkę nabożeństwem różańcowym. Następnie niektórzy z nas postanowili pójść na spotkanie z influencerem Tomaszem Samołykiem, który przedstawił swoje świadectwo wiary i poświęcił czas na rozmowy z sympatykami. Kto nie poszedł na spotkanie, oddał się turystyce. Niektórzy z nas wspięli się na wysoką klasztorną wieżę. Inni poszli do skarbca i muzeum jasnogórskiego. Kilka osób skorzystało z sakramentu spowiedzi i przechadzało się wśród licznych tutaj pomników. Nasi przyszli studenci Akademii Wojsk Lądowych postanowili dokonać oceny umocnień i bastionów klasztornych pod kątem historycznych możliwości wtargnięcia do obiektu przez Szwedów. Zgodnie stwierdzili, że klasztor był nie do zdobycia, a nawet i dziś stanowi bardzo solidną warownię.
Po wszystkich tych wycieczkach i spotkaniach udaliśmy się na obiad. Wyczytaliśmy, że Częstochowa to miasto gastronomii na wysokim poziomie. Wielu z nas odwiedziło też piękną secesyjną kawiarnię, polecaną przez naszą polonistkę. Po dłuższej przerwie i uczcie cielesnej, powróciliśmy do klasztoru. Na mszy świętej odprawianej przez biskupa pomocniczego naszej diecezji, wysłuchaliśmy jego przesłań i życzeń skierowanych do wszystkich maturzystów. Następnie udaliśmy się na Drogę Krzyżową. Tu spotkaliśmy też naszych kolegów z sąsiednich brodnickich szkół. Tuż przed Apelem Jasnogórskim spotkała nas bardzo miła chwila. Podczas odpoczynku na ławce przed kościołem do naszego opiekuna podszedł pewien ksiądz i zapytał: "Czy pana podopieczni zawsze zachowują się tak, jak teraz?" Nasz opiekun z nieco niepewnym spojrzeniem, ale bez zastanowienia odpowiedział: "nigdy mnie nie zawiedli", choć przecież nie słyszał naszych rozmów. My sami zaczęliśmy analizować w myślach każde nasze słowo. Wówczas ksiądz odpowiedział: "Jestem tu od kilku dni. Spotkałem wielu młodych ludzi. Widziałem i słyszałem wiele. Gratuluję tego, że ta młodzież używa tak pięknego języka w rozmowie ze sobą i ma wobec siebie tyle szacunku." Zrobiło nam się bardzo miło. Otrzymaliśmy od nieznajomego księdza życzenia po łacinie i błogosławieństwo. Nadszedł czas Apelu. Nie spodziewaliśmy się aż takich tłumów. Bogurodzica w wykonaniu setek ludzi robi wrażenie. Jeszcze raz usłyszeliśmy jak nasze intencje zawierzane są Matce Bożej przez naszego biskupa i opiekujących się nami kapłanów. Potrzebowaliśmy tego wsparcia.
Pożegnaliśmy klasztor jasnogórski w strugach deszczu. Powoli odjechaliśmy w stronę domu. Wszyscy zasnęliśmy. Cztery godziny później już byliśmy w domu. Spełnieni i szczęśliwi.